Koniec wakacji to początek czegoś pięknego

Po trzech trudnych, obdartych z piłki nożnej miesiącach, na salony w wielkim stylu wjeżdża Premier League, czyli najlepsza liga piłkarska na świecie. W tle gdzieś na północy Hiszpanii, w bliskim sąsiedztwie Francji bez większego rozgłosu wystartuje La Liga. Zaczyna się. Wracają weekendy, które soczyście oblane dużą ilością piłkarskich pojedynków wydrą kolejny rok z naszego życia. Ale my tego chcemy. 

Oczywiście można było się pocieszać Pucharem Konfederacji, ale towarzyski turniej, chociaż w tym roku stał na zaskakująco wysokim poziomie, nie ma nic wspólnego z krwią spływającą po źdźbłach trawy na murawach stadionów Premier League. 

Był też finał Ligi Mistrzów i choć przepiękny, to bez angielskiej drużyny. Były mecze polskiej reprezentacji i start Ekstraklasy, ale rozrywka na tym poziomie okazywała się w zdecydowanej większości przypadków męczarnią. No i puchary. Jak dotąd, cieszyć się może tylko Wrocław, ale żeby nie było zbyt miło - ze zwycięskiego remisu. Ogólnie piach i bez zastanowienia do jednego wora z Lechem, Legią i Piastem dorzucam też Śląsk, bo w lidze zawodnicy czeskiego Capello nieustannie się poniżają, a w perspektywie meczu z hiszpańską Sevillą ręce same składają się do modlitwy. 

Na koniec piłkarskiego odwyku mieliśmy też miły akcent, czyli wygraną reprezentacji Polski z Danią. Wystarczy przypomnieć sobie pierwszą jedenastkę naszej kadry, aby zauważyć jaką przemianę zafundował narodowej drużynie Waldemar Fornalik po odejściu Smudy. Do przemiany piłkarskiej jeszcze wiele brakuje, ale personalnie drużyna została postawiona na głowie. I na tej głowie, z tym młodzieńczym wariactwem udało się pokonać towarzysko Duńczyków. Nie są to salony, ale pozytywny impuls przed kolejnymi meczami kadry.

Ostatni mój wpis na tym blogu dotyczył transferu Falcao do Monaco. Od tamtej pory zdarzyło się jeszcze kilkadziesiąt arcyważnych transferów, ale prawdziwą bombą jest przejście Edisona Cavaniego do PSG za 63 miliony euro, co stanowi rekord tego okienka transferowego. 

1. Edison Cavani -> PSG  63 mln euro
2. Radamel Falcao -> AS Monaco  60 mln euro
3. Neymar -> Barcelona  50 mln euro

Powyższy ranking jest potężnym tematem na jeden z kolejnych moich wpisów, bo to już nie najmocniejsze kluby dokonują największych transferów. Dokonują je najbogatsi. I nieważne, czy sezon wcześniej grałeś w Ligue 2, czy od 20 lat walczysz o tytuł Ligue 1. Jeśli masz kasę - kupujesz i jeśli po życiu istnieje jakieś finansowe fair play, to przypomina ono bardziej pełne chaosu piekło niż niebo. 

Dobra, w kilku zdaniach udało mi się podsumować 3 miesięczną wakacyjną przerwę piłkarsko-blogowniczą, ale teraz wracamy z nowym towarem. Dzisiejszym tematem numer 1 jest oczywiście start Premier League i dziś kilku meczom przyjrzę się bliżej. Nieśmiało, bo bez hitów sezon rozpoczyna też La Liga, natomiast na pełnych obrotach grają już w Bundeslidze. Dzieje się. Weekendy znów są po to, aby na nie czekać. 










0 komentarze:

Prześlij komentarz