Do meczu Lecha z Jagiellonią zasiadałem z pewnym uprzedzeniem, którego nabawiłem się po obejrzeniu żenującego pojedynku Polonii z Bełchatowem. Ekstraklasa zaskoczyła pozytywnie, a dzisiejszy pojedynek naprawdę warto było obejrzeć.
Lech musiał wygrać ten mecz, bo Legia nie do końca chce chyba zdobyć tytuł mistrza Polski. Od pierwszych minut widać było, że Rumak znakomicie przygotował zespół pod względem fizycznym, a dynamicznymi rajdami ze środka pola popisywał się nawet sam Rafał Murawski. Ofensywnie usposobiony Lech pracował ciężko pracował też w defensywie i potrafił mądrze bronić całą drużyną.
Komplementy można też sypać pod adresem Jagiellonii, bo Hajto dni poprzedzających mecz też nie zmarnował. Jaka imponowała dyscypliną taktyczną, a zawodnicy skrupulatnie wykonywali wszystkie polecenia. Błyszczał Quintana i swoją dobrą grą w kolejnych meczach pracuje już na transfer do większego klubu. Niezwykle groźne były szybkie kontry Jagiellonii, ale największe zagrożenie pod bramką Lecha stwarzały bardzo dobrze bite rzuty rożne - drużyna z Białegostoku może być przykładem dla nieudanych eksperymentów, które w ostatnim czasie fundował swoim zawodnikom Piotr Stokowiec.
Gol padł po przykrym i głupim błędzie Noranbueny, a bezlitośnie wykorzystał go Lovrencsics. "Gulasz" już nie po raz pierwszy dał przykład wszystkim "dziewiątkom" w Ekstraklasie jak skuteczny powinien być napastnik pod bramką rywala i jak ważny jest instynkt egzekutora - Węgier go ma.
Jagiellonia zasłużyła na remis, a Lech na karę, bo gdy stawką jest mistrzostwo Polski to bronienie się przez niemal 45 minut przy prowadzeniu zaledwie jedną bramką to zbyt duże balansowanie na krawędzi. Być może Rumak wystraszył się Jagi, bo ta zaskoczyła bardzo solidną grą. Słowa uznania dla Tomasza Hajty, bo widać w tym wszystkim jego trenerską rękę i być może coraz większe umiejętności w tym fachu.
Fakt faktem, Lech wykonał swoje zadanie i na 6 kolejek przed końcem sezonu traci już tylko 2 punkty. Jeśli starczy zaangażowania i kondycji to "Kolejorz" wygra ligę i zrobi to w całkiem niezłym stylu. Gra o tron trwa.
0 komentarze:
Prześlij komentarz