Trudno, stało się. Mecz Polonia Warszawa - GKS Bełchatów się odbył


Możecie wierzyć, albo nie. Obejrzałem to. Obejrzałem cały mecz Polonia Warszawa - GKS Bełchatów mimo, że to nie był mecz o żadne punkty czy prestiż, może o honor, ale o nic więcej. Zacisnąłem zęby, zapiąłem przysłowiowe pasy i jazda. 

Ekstraklasowe ostatki to raczej nie jest temat dla przeciętnego maniaka piłki nożnej. Drugą opcją był  mecz Manchesteru City z West Hamem, ale mając w perspektywie kończące się powoli rozgrywki naszej Ekstraklasy postanowiłem jeszcze chwile pocieszyć się nimi, bo wiadomo, że gdy nasza liga nie gra to, jaka by nie była, brakuje jej. Wiem, że ciekawsze jest napisanie czegoś na temat dzisiejszego zwycięstwa Liverpoolu, ale pisanie o meczu na podstawie skrótów zaburzy ogólny obraz meczu, a nawet ich nie oglądałem. 

Polonia Warszawa - GKS Bełchatów

Pierwsza połowa nudnawa, od czasu do czasu szarpali Wszołek i Przybecki, a reszta zawodników Polonii bez zbędnego zaangażowania - przecież to tylko GKS. Najciekawszy był chyba strzał Wenezuelczyka Raula/Gonzaleza/Guzmana (niepotrzebne skreślić). Ogólnie więcej kuriozalnych sytuacji niż przyzwoitego grania w piłkę. Pawełek obronił ten strzał, ale inny bramkarz bez zawahania wpadłby z piłką do bramki. W innej sytuacji były bramkarz Wisły Kraków powstrzymał się od możliwości wbiegnięcia z piłką pomiędzy słupki po podaniu Barana. 

Ciekawe, bardzo ciekawe, były też pomysły Stokowca na rozgrywanie stałych fragmentów gry. Przy jednym niebanalnie wykonanym rzucie wolnym Wszołek trafił w poprzeczkę. Inne to raczej porażka, a zwłaszcza rzut rożny, po którego rozegraniu piłka wylądowała na 50-tym metrze od bramki na głowie jednego z piłkarzy Polonii. Jak trafnie ujął to komentator - tego nie ma w żadnych podręcznikach. A Bełchatów wrzucał normalnie, odchodzącą piłkę i po jednej z takich wrzutek o mały włos Sawala nie trafił do bramki. Także odpowiedź, co lepsze, nasuwa się sama. 

Coś się ruszyło w drugiej połowie gdy GKS zaczął atakować. Przycisnęli, a Pazio musiał ratować sytuację faulem i dostał drugą żółtą kartkę. W efekcie obejrzeliśmy jedyną bramkę w meczu autorstwa Wacławczyka, który jako jeden z nielicznych, trzeba to przyznać, zagrał przyzwoite spotkanie. Gdyby nie gol, z pewnością nie byłoby w ogóle o nim mowy.

Czerwona kartka załatwiła Polonię i drugi gol dla Bełchatowa wcale nie byłby zaskoczeniem. Łatwiej po tym meczu "wyróżnić" zawodników, którzy niczym się nie popisali, niż tych, którzy wnieśli coś pozytywnego. I tymi złymi charakterami są "dziewiątki" obu drużyn - Gołębiewski i Bartosiak. No, ale 22-latek z Bełchatowa będzie miał jeszcze niejedną okazję, by strzelić swojego drugiego (!) gola w Ekstraklasie. Fatalny mecz rozegrał Łukasz Madej, a od zawodnika, który powoli dobija do 200 występów w najlepszej lidze w Polsce wymaga się zdecydowanie więcej. 

Generalnie to takiego meczu się spodziewałem, może nie zwycięstwa GKS-u, ale takiego poziomu. Pokazywanie tego rodzaju pojedynków szerszemu gronu odbiorców, niż kibice zebrani na boisku jest bardzo krzywdzące dla naszej piłki i nie powinno mieć miejsca. Trudno, stało się, mecz jest już historią, a 3 punkty dla Bełchatowa faktem. 




0 komentarze:

Prześlij komentarz