TAK GRA REPREZENTACJA. KTO UGRAŁ NAJWIĘCEJ?

No i wygraliśmy. Szczerze mówiąc po pierwszych 45 minutach przecierałem oczy ze zdziwienia patrząc na wynik, zrobiło się nieco nerwowo, ale później poszło już z górki. Tabela grupy D wygląda teraz teraz tak, jak powinna wyglądać za rok, na koniec eliminacji - my na pierwszym, Niemcy z drugiego

Szczerze wierzę, że tak będzie, ale są poważne przesłanki ku temu, by znów zacząć wątpić. Ale dobra, po kolei. 

Tak gramy. Tak gra reprezentacją Adam Nawałka. 




Każdy, kto oglądał mecz, powinien wiedzieć, gdzie na powyższym obrazku znajdują się najsłabsze ogniwa. Moim zdaniem są to: Rybus, Klich oraz Milik. Jak widzimy, to trio często musi ze sobą współpracować i nie mogę się oprzeć wrażeniu, że piorunów z tego nie ma. Owszem, każdy z nich zaliczył po asyście, Rybus nawet dwie, ale w grze nie wyglądało to dobrze, zwłaszcza w pierwszej połowie. 

Zauważmy, że Klich oraz Milik to tak jakby część kręgosłupa drużyny, a więc oni też powinni umieć wziąć na swoje barki odpowiedzialność za kreowanie gry. W meczu z Gibraltarem grę od tyłu do przodu w znaczący sposób ciągnął jedynie Grosicki. Docelowo jest to jednak pozycja Kuby Błaszczykowskiego i w tej strefie boiska powinniśmy być groźni, ale na drugiej flance wciąż pozostaje problem z Rybusem. Zaliczył dwie asysty przy golach Lewandowskiego, ale zawodnik Tereka Grozny to w kadrze jednak tylko przydatny zmiennik. Maciek dobrze rozpoczął ten sezon, bo po 6 kolejkach rosyjskiej Premier Liga 25-letni napastnik ma już na koncie 2 bramki i 3 asysty, ale nie oszukujmy się - ani lepszy, ani silniejszy już nie będzie. No chyba, że trafi do Anglii. 

Milik też wniósł do gry niewiele. Odwalił oczywiście swoją robotę w roli cofniętego napastnika, ale obyło się to bez szału. Z jedną asystą w meczu z Gibraltarem i ciągle niepewną sytuacją w klubie Arek jest dopiero na początku bardzo długiej drogi, której zwieńczeniem jest występ na turnieju Euro 2016 we Francji. 

Natomiast piłkarz z numerem dziesięć na koszulce, zawodnik bez rytmu meczowego, przypominał wyglądem kogoś, kto całkiem niedawno wznosił Puchar Holandii. Media zgodnie twierdzą, że był to Mateusz Klich. Piłkarz, który nie rozgrywa zawodowo oficjalnych meczów w barwach swojego klubu nie może grać na swoim optymalnym poziomie w rozgrywkach międzynarodowych - widział o tym Leo Beenhakker i wiedzą o tym wszyscy. Mateusz ma potencjał, ale umieszczanie go w pierwszej jedenastce na rzecz wybieganych, ogranych zawodników to chyba zbyt nerwowy ruch. A Klich w pierwszej kadrze Wolfsburga póki co nie figuruje. 

Wynik meczu to 7:0, a więc oprócz Lewandowskiego byli jeszcze zawodnicy, którzy zagrali na miarę oczekiwań. Oczywiście wśród nich jest Grosicki, ale solidne, dobrze rokujące występy zaliczyli też Wawrzyniak i Olkowski. Były zawodnik Legii prędzej czy później opanuje tajniki gry w piłkę nożną i jestem pewien, że będzie jeszcze z niego dużo pożytku.

Nawałkowy wynalazek, Olkowski, dobrze wypadł na tle niektórych, bardziej doświadczonych w kadrze kolegów. Pomimo, że były zawodnik Górnika Zabrze, podobnie jak Milik i Klich, wciąż walczy o każde 10 minut gry w Bundeslidze, to można było być spokojnym, gdy ten miał piłkę przy nodze. Całkiem perspektywiczny zmiennik dla Piszczka. 

Przed kolejnymi meczami kadry jestem pełen obaw. Powyżej rzetelnego w swojej robocie Krychowiaka, im dalej do bramki przeciwnika, środkiem, tam gdzieś daleko jest dopiero Lewandowski. Na skrzydłach hulać mogą Błaszczykowski i nawet ten Grosicki, ale w środku, między Krychowiakiem, a Lewym, jest przepaść. Nie ma tu zawodnika dla którego kreowanie akcji na 30-40 metrze od bramki rywala to żywioł, pasja i powołanie. Jak z tą gównianą sytuacją rozprawi się Nawałka, to już jest jego zadanie. Przebierać nie ma w czym, a więc zapowiada się tak nielubiane "narzucanie naszego stylu gry". Naszego stylu, który od kilku dobrych lat jest nijaki, powolny, chaotyczny i coraz bardziej wkurwiający. 

Ogólnie rzecz biorąc reprezentacja Polski pozostawiła dobre wrażenie po meczu z Gibraltarem i można powiedzieć, że zagrała na miarę oczekiwań. Wiadomo, nie ma co się podniecać - to tylko amatorzy. Ale amatorów się niszczy, właśnie tak z 7:0. 




0 komentarze:

Prześlij komentarz